Milczący_Prorok
Administrator
Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z mroków nocy
|
Wysłany: Nie 12:33, 08 Paź 2006 Temat postu: Żywot Piradesa - opowiadanie |
|
|
Jest rok 490 p.n.e., nazywam się Pirades i jestem żołnierzem z niewielkiego oddziału Spartan. Mówię niewielkiego, ponieważ liczy on zaledwie ośmiu ludzi - całą falangę hoplitów. Nie wiem, jakim cudem sie tu znaleźliśmy. To musi być przypadek, że akurat nasz oddział i tylko on z całej armii naszego Polis dotarł na czas na pole bitwy. No cóż, jesteśmy teraz walczyć ramię w ramię z tymi rekrutami, bo kimże jest Ateńczyk, czy Jończyk w porównaniu ze świetnym, wyszkolonym Spartiatem? Pisze te słowa, które mogą być mymi ostatnimi, ponieważ nie ufam innym Grekom i nie wierzę w ich pomoc w walce. Wychodzę z namiotu naszej falangi. Patrząc z góry widzę przed sobą rozległą Maratońską równinę. Mamy biec, też sobie wymyślili, ci amatorzy. Lekka piechota, owszem, może biec, ale hoplici? Jeśli mamy przeżyć, to musimy być wypoczęci. A niech to, zbiórka. Zakładam z pomoca niewolników zbroję, przypinam miecz do pasa, zakładam hełm i już jestem gotowy. Nie, chwlię, gdzie moja włócznia? O jest, całe szczęście, no dobrze, czas pokazać, kimże są Spartanie.
Pobiegłem, miałem wyjątkowe szczęście, nie przewróciłem się, a to już naprawdę sukces dla kogoś zamkniętego w tej puszce. Biegnę nadal z włócznią wystawioną przed siebie, coraz więcej trupów nabija sie na nią i na włócznie moich towarzyszy, póki jesteśmy blisko siebie, zwycięstwo jest pewne. Zakończyło się, ci Persowie może i dobrze walczą, ale na pewno jeszcze lepiej uciekają. Biegli aż na swe okręty. Tchórze. Nie mogę się doczekać, aż wiadomość o naszym zwycięstwie obiegnie całą Attykę. Dopiero teraz widzę, że ci Grecy nie są takimi złymi żołnierzami, mimo, żenam nie dorównują. Na polu bitwy zostało ceałe mnóstwo ciał perskich wojowników. Kończe to pisanie aż do następnej, byćmoże zwycięskiej bitwy.
Parę miesięcy później...
Cóż to za obłuda. Przywłaszczyli sobie nasze wspólne zwycięstwo. Nazwali je zwycięstwem Anteńczyków. Najwięksi wojownicy świata, w tym ja, zostali zignorowani. Powiedzieli, że Spartanie byli zbyt zajęci modleniem się o to, by nie stracili swego Polis przez Persów. Nienawidzę tych dwulicowych Greków. Gdyby nie ten sojusz... tylko on chroni ich przed mą włócznią i wieloma innymi włóczniami łaknącymi krwi.
481 rok p.n.e.
Nareszcie nasza siła została zauważona. Sparta stoi na czele Związku Helleńskiego. Teraz mogę przyznać iż ci Grecy mają jednak trochę zdrowego rozsądku i wiedzą, gdzie szukać prawdziwych przywódców.
480 rok p.n.e.
Widząc, co poprzednio pisałem, nie wiem, czy miałem rację. Grecy sa jednak strasznymi tchórzami. Boją się armi Wielkiego Króla. Kimże on jest? Czy chociaż raz stanął do walki ze swym wojskiem? Na pewno NIE! Na szczęście, dowodzeni przez naszego króla, Leonidasa, w sile trzystu Spartiatów bronimy teraz wąskiego przesmyka. JAk go zwą ci Grecy? Ciepłe Wrota, czy jakoś tak, mniejsza z tym, sami dowiedziemy, że Sparta powinna władać tym światem. Teraz stojąc na murach, zaczynam się zastanawiać, co ja tu w ogóle robię, co my tu wszyscy robimy? Przeciwników są tysiące, a nas zaledie trzy setki. Bogowie, błagam was, dopomóżcie nam w tej walce.
Stoimy teraz na otwartym polu, ramię przy ramienu, tarcza przy tarczy, niby nie do pokonania, a jednak, Persowie przechodzą po naszych oddziałach, jakby brnęli w błocie i zbliżają się do nas. Nie, nie mogę odejść ze stanowiska, nie teraz, gdy ma włócznia może zaważyć nad zwycięstwem Sparty, ale oni są już tak blisko, niemal nabijają się na nasze spragnione krwi włócznie. Nie! Skąd ta krew? Mnóstwo krwi. Ja leżę, ale dlaczego? Próbuje wstać. Co za ból! Mam coś wbite w bok, ale nawet nie wiem, co to jest, nie mogę tego zobaczyć. Czuję, jak powoli się wykrwawiam, widzę, nie, nie widzę ich twarzy, tylko sylwetki ludzi przechodzących obojętnie obok. Czyżby taki miałby być koniec tej armii? Nie wiem, co myśleć, wiedzę mnóstwo światła padającego na mnie i mych martwych współtowarzyszy. Czy tak wygląda śmierć?
Mam heszcze do powiedzenia tylko jedno:
"Przechodniu, powiedz Sparcie, że leżymy tutaj, posłuszni jej prawom..."
(To były ostatnie słowa, czy raczej ostatnia myśl Spartiata Piradesa, który odszedł śmiercią wojownika)
Post został pochwalony 0 razy
|
|